Mini kampania Operacja Kondor to trzy powiązane ze sobą scenariusze. Wszystkie rozgrywają się na 4 matach z centralnie umiejscowionym fortem. Scenariusz domyślnie pisany był pod starcie sił Luftwaffe z Desert Scorpions, ale nie ma żadnych problemów z rozegraniem go między dowolnymi frakcjami. Jeden gracz jest atakującym, drugi broni fortu.
Pierwsze dwa scenariusze to szturm na pozycje fortu. W pierwszym zwycięża ta strona, która do 8 tury zada najwięcej strat przeciwnikowi. W drugim wygrywa gracz posiadający najwięcej jednostek w forcie. Ostatnia misja to taktyczny odwrót. Obrońca musi ewakuować jak najwięcej jednostek przez strefę rozstawienia Atakującego.
Poza centralnymi umocnieniami fortu na macie nie ma nic. Żadnych drzew, budynków, zapór przeciwczołgowych, żadnych skrzynek amunicji. Nic. Prawdziwa pustynia. Nie ma niczego do ukrycia chociażby pojazdu dowodzenia. Jeśli więc, wystawiasz dowodzenie w papierowym pojeździe musisz liczyć się z tym, że za długo nim nie pojeździsz. Mi zajęło aż dwie bitwy by z niego zrezygnować w trzeciej.
Fabularnie Operacja Kondor przedstawia się następująco. Wywiad Korpusu Blutkreuz odkrywa tajemnicze ruiny ukryte pod Fortem Chabrol. Najbliższe jednostki Osi to oddziały 5 regimentu spadochroniarzy Fallschirmjager. Oddziały zmechanizowane lotniczego desantu mechów mają za zadani powstrzymać posiłki nadciągające na ratunek oblężonemu fortowi. Finalnie Alianci podają tyły a samolot z naukowcami BK rozbija się. Dlatego zadanie penetracji ruin spada na barki dzielnej piechoty powietrzno-desantowej Luftwaffe. Co z tego wynikło pewnie naświetli bardziej Operacja Hellgate. Ale biorąc pod uwagę wejście stworów z Mitów Cthulhu to wiadomo, co tam pod piaskiem siedziało.
Pierwszy scenariusz zagraliśmy na 100 pkt z bonusem. Kolejne już na 120 + bonus.
Ja upierałem się na pojazd dowodzenia z Florentyną. Marek na Rattlera z Gregorym i Izziem. Pierwsze dwie bitwy pokazały, że Marek miał rację

Od drugiej bitwy wprowadziłem na stół samoloty. Marek swoje wystawił w ostatnim scenariuszu. Ale zrezygnował z Rattlera i to kosztowało go zwycięstwo. Rattler z Gregorym to istny kombaj do koszenia piechoty i samolotów. Nie było mocnego na to kombo. Tym bardziej, że moje siły ppanc nie były jakieś oszałamiające. Na jeepy starczyły, ale coś mocniejszego i zaczęły się schody.
W pierwszej misji szło mi całkiem nieźle. Aż pojawił się Rattler i rozstrzelał mi wszystko.
W drugiej Marek wbił mi krytyka na Hexe. I oczywiście musiało to być on fire. Jak już jakiś krytyk wpada na moje samoloty to musi to być on fire. Druga bitwa była szybsza niż pierwsza. Marek szybciutko pozamiatał.
W trzeciej małe zmiany w rozpiskach. Wpadły dwa alianckie samoloty. U mnie wypadła Florentyna z Kommandowagenem i wpadło trochę piechoty za 16 pkt.
Jedno mogę powiedzieć. Hexe i jego szybująca bomba jest super. Jak to kutało! Raz na grę ale jak! Sasha Gray miałaby wypieki na policzkach.
Ciekawy jestem jak poszło by w tych scenariuszach innym frakcjom. Z racji rozstawienia taktyka jest prosta i bardzo krwawa. W zasadzie od początku już jesteśmy w zasięgu i armie mobilne mają przewagę. Bo jedyne osłony to zabudowania pośrodku.
Co można było lepiej? Zdjąć szybciutko Rattlera

Aha, swoją rozpiskę dorzucę pewnie jakoś jutro.

Rattler kuta okrutnie!

"tradycyjny" krytyk na moich samolotach - on fireCanvas wings of death
Prepare to meet your fate
Night Bomber Regiment


tak zawana klasyczna kanapka

Nagła eksplozja targnęła powietrzem, zagłuszając trwającą kanonadę. Nim opadł cały kurz, oddziały Pustynnych Skorpionów gnały już co sił w silnikach, zostawiając za sobą rozbity fort i oddziały Luftwaffe.
Głośne buczenie w uszach powoli ustepowało. Wiatr zaczął rozwiewać dym. Luftwaffe ostrożnie zajmowała fort o który biła się zaciekle przez trzy dni. Kiedy tylko zabezpieczono perymetr a niemieckie samoloty odleciały do bazy Babilon Podporucznik Rolf Sammiit nakazał zbadne miejsca eksplozji. Ku jego zdumieniu odkryto dawno zapomniany korytarz prowadzący w głąb pustyni. Kiedy Rolf zbliżył się do niego poczuł dziwny zapach. Lekko słodki niczym rozkładające się zwłoki, ale jednocześnie bardzo dziwny. Nigdy nie czuł czegoś czego nie potrafił nazwać. Tutaj zapach wywoływał uczucie maleńkości. Coś co tak pachnie na pewno jest stare, wręcz antyczne. Kto wie, może nawet najstarsze ruiny na tej pustyni są w porównaniu ze źródłem tego zapchu młode niczym niemowle przy sędziwym starcu. Bał się tam wejśc. Wzbraniał się przed tym każdą komórką swojego ciała. Dlatego ucieszyła go wiadomość, że ma czekać na naukowców z korpusu Blutkreuz. Rankiem mieli już tu być. Całe szczęście. Alianci zaalarmowani przez uciekinierów z LRDG pewnie będą tu niedługo. Nie można marnotrawić czasu.
Jednak ranek przyniósł hiobowe wieści. Transportowiec Blutkreuz został zestrzelony przez samotny myśliwiec Aliantów. Rolf nakazał przygotować się grupie bojowej i wszedł do antycznych korytarzy.